Oxford - last minute

Ostatnimi czasy straciłam nadzieje na Oxford, myślę - nie ma kiedy, nie zdążę, bywa.. Jednak H. miała wolną sobotę - a więc niewiele myśląc, komu w drogę temu czas ! Wyjechałyśmy o 7:36 - O mój Boże wstać rano w sobotę! Bilet niecałe 15f, godzina drogi. Na miejscu o dziwo nie było darmowej mapki - serio ? Nawet w Brighton znalazłyśmy mały przewodni z mapką w informacji turystycznej, a tu owszem mapka była (nie za ciekawa) za 2f, lub już lepsza za 3 lub więcej. My desperatki zdecydowałyśmy się na błądzenie, na własną rękę oraz wiarę w nasze zdolności lingwistyczne. Jednak nie było to aż tak konieczne, zdecydowanie dobrze rozwinięte w Oxfordzie są pkt. informacyjne z mapkami (zdecydowanie lepiej niż w Brighton oraz częściej niż w Londynie). Wychodzimy na ulice i moje pierwsze słowa "jaki tu spokój". Kiedy zagłębiłyśmy się w miasto - ZAKOCHAŁAM się i zastanawiam się do którego miasta pałam większym uczuciem do Londynu czy do Oxfordu. Boże gdybym tylko mogła poszłabym na architekturę bo mam jakiś fetysz, ahahahha. Jaram się jak pochodnia jak widzę to budownictwo (pomijając fakt, że nie mam o nim pojecia lmao). Chodziłyśmy, błądziłyśmy i się odnajdywałyśmy.



















































Co tu dużo mówić po wizycie w Oxfordzie poczułam się od razu mądrzejsza... aahhahahaha A co najlepsze zrobiłam sobie coś z nogą, nie mam pojęcia jak, gdzie i kiedy jednak po kilku godzinach nie mogłam praktycznie chodzić. Po powrocie do domu zrobiłam sobie okłady, trochę pomogły jednak do czasu.... 

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Karta kredytowa dla au pair jak to ugryźć, żeby polecieć na Hawaje za 95$ z East Coast?

Match, matcha, matchem pogania, a PM jak nie było tak nie ma... #CC

Czy czegoś się nauczyłam?