dziwne historie i inne takie...

Ten post miał powstać jakiś czas temu, a przed nim miało być również kilka innych, ale wyszło jak wyszło... czyli jak zawsze.


Ci co mnie znają lub przynajmniej poczytali trochę mojego bloga to wiedzą, że jestem specyficzna... oj no dobra dziwna... a najlepiej określa mnie chyba zdanie "więcej szczęścia niż rozumu".


Dzisiejsza opowieść będzie o tym jak to zawsze robię furorę na rozmowach o pracę... Jak już wcześniej wspominałam na blogu, moje rozmowy z rodzinkami zazwyczaj bywają krótkie, mało treściwe i bardzo słabe, ale o dziwo dostaję pracę (mam wrażenie, że ludzie w dużej mierze są masochistami). Co do pracy w Mohito, serio to była pomyłka. Nie żebym nie lubiła pracy z ludźmi/klientem, ogólnie była jakoś mega nie ogarnięta czy coś, no ale kurczę ja sama nie przyjęłabym swojej osoby do pracy w takim sklepie. Po prostu nie wpisuje się w styl, pfff lać na styl, tam nawet nie ma mojej rozmiarówki !!! Jedyne co mogłabym tam kupować to torebki, buty, biżuterie czy inne dodatki - gdyby to wszystko nie było tak drogie i w dużej mierze beznadziejnej jakości hahahahaha...
No i koniec końców dochodzimy do stanu obecnego... a zaczęło się to tak... był poniedziałek, byłam po zaliczeniu ze statystyki, rozmawiałam z siostrą, ale coś nam przerwało... Zanim do mnie oddzwoniła dostałam wiadomość, że jakiś numer próbowała się ze mną skontaktować, no więc oddzwaniam a tu odzywa się pani, że chciałaby się ze mną umówić na rozmowę w sprawie pracy na jutro siala lala, pełno informacji a ja tylko potakuje... Ustalamy, że jutro na 10, mamy rozmowe w tym sklepie, no ok ok. Oddzwaniam do siostry wielce podekscytowana i jej opowiadam:
Me; Mam jutro na 10 rozmowe w Gapie
J: Gdzie?
M: No w Gapie.
J: We Wrocławiu ?!
M: Nie no w Legnicy..
Chwila ciszy
J: Gap w Legnicy?
ja już zmieszana
M: Nie no w Big Starze
No i idę do BS na rozmowe na 10, okazuje się że kierowniczka jest w innym lokalu bo są w czasie zmian, idę, czekam... Przychodzi babeczka ja wyjaśniam jej sprawę, ona zmieszana... Przeprasza, mówi, że nie zna żadnej pani A... Gadamy gadamy ja już jestem na etapie " co mi k. odjebało?" - ona pewnie też.. Po czym przepraszam i mam zamiar wyjść, a ona z tekstem w stylu"W sumie my również szukamy pracowników proszę wysłać lub zostawić cv"
Me" Już zostawiałam u Państwa cv, również odpowiadałam na ogłoszenia"
O: " Wie pani co? Fajna jest pani, jeżeli nie znajdzie pani pracy do poniedziałku to zapraszam na rozmowe"
M" ?????"

Wychodzę skołowana jest jakieś 15 min po 10 dzwonie na numer z wczoraj, pierwsza próba nieudana. Za drugim razem odbiera pani A.;
Moi" yyy dzień dobry przepraszam bardzo, wiem że już pewnie po sprawie bo się spóźniłam, ale miałam problemy techniczne (heheheheszki ostre wkręty)"
 pani A" yyy a gdzie pani jest?"
 Moi"no stoje przed galerią"
pani A"a to proszę przyjść"
 Moi" yyyyyyyy a w  jakim to sklepie miało być????"
pani A"podaje nazwę i tłumaczy gdzie się on znajduje"
Ostro zrezygnowana, ale sie wybieram na rozmowę... Bo kto o zdrowych zmysłach przyjmuje kogoś kto się spóźnił na rozmowę o pracę?


 Albo wypadam mega zajebiście na rozmowach kwalifikacyjnych, albo ludzie są mega zdesperowani (obstawiam tą opcję).


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Karta kredytowa dla au pair jak to ugryźć, żeby polecieć na Hawaje za 95$ z East Coast?

Match, matcha, matchem pogania, a PM jak nie było tak nie ma... #CC

Czy czegoś się nauczyłam?